Szanujesz Siebie?
Nowy Rok, nowe możliwości, nowe drogi….
Na początku nowego roku robimy plany. Mamy zazwyczaj dużo energii związanej z nowym początkiem. Dużo oczekiwań wobec świata i siebie samego.
Tak było i ze mną w tym roku…
Zaplanowałam sobie, że zaraz na początku roku rozpiszę sobie działania na cały kolejny- 2017. Zrobię nową mapę marzeń, rozłożę działania na osi czasu, przewidzę bufory czasowe, kamienie milowe i zacznę nowy etap…
Zwłaszcza, że ukończone szkolenie i świetnie zdany egzamin na coacha kryzysowego otwierały przede mną nową drogę.
Rok rozpoczął się fantastycznie.
Podczas zabawy sylwestrowej wygrałam nagrodę.
Nigdy niczego nie wygrałam. Nawet trójki w totka. Uwierzysz?
A tu nagle, w samego Sylwestra – wygrywam.
To będzie wspaniały rok – pomyślałam. Skoro tak się zaczyna …
Zrobię plany, zrealizuję je, zarobię duże pieniądze – myślałam.
I wtedy – życie przywołało mnie od porządku.
Najpierw złapałam wirusa. Przez dwa dni, do południa jeździłam na nartach, a wieczorem leżałam z wysoką gorączką, tętniącym bólem głowy, półprzytomna w łóżku, modląc się, żeby mój mąż wyzdrowiał (miał tego samego wirusa), bo znajdowaliśmy się w Dolomitach i czekała nas droga powrotna do domu.
Kiedy wróciliśmy do Polski i wydawało mi się, że teraz już będzie ok. i zaraz wezmę się do zaplanowanej roboty, tymczasem znowu powaliła mnie choroba.
Przez kilka dni ledwo wyczołgiwałam się z łóżka, żeby zrobić minimum niezbędnych prac.
Moje ciało po prostu powiedziało STOP.
Kazało mi się zatrzymać.
O co, kurcze, chodzi – myślałam? Dlaczego to mi się dzieje?
W końcu zrozumiałam. Obiecałam sobie, po szkoleniu z Nowego Kodu NLP, że nie będę zaniedbywała kontaktu z moją podświadomością i będę regularnie medytowała.
A potem – pochłonęła mnie bieżączka…
Goniłam, wciąż chciałam więcej i szybciej. Widziałam przed sobą mnóstwo spraw do zrobienia, wiele rzeczy, które musiałam jeszcze opanować, żeby móc nadążyć za nowymi mediami, być obecna, promować się itp.
A zaniedbałam kontakt z Samą sobą. Z moim głębszym, podświadomym Ja.
Okłamałam samą siebie. Zawiodłam. I dostałam nauczkę.
Musiałam przystopować. Odłożyć na moment wszystkie sprawy i zająć się sobą.
Wtedy – zaczęłam odzyskiwać siły. Kiedy moje wewnętrzne dziecko zostało dopieszczone, znowu mógł dojść do głosu wewnętrzny dorosły i zacząć planować.
To po raz kolejny pokazało mi, jak kluczową sprawą jest równowaga i dbanie o siebie w szerokim tego słowa znaczeniu.
Po raz kolejny zrozumiałam, że wszystko zaczyna się ode mnie. Jeśli nie zadbam o Siebie, o swoje ciało i swoje wnętrze – nie będę mogła pomagać innym.
Dlatego, na mojej Mapie marzeń znalazły się także sprawy związane z duchowością, z relaksem i z moimi pasjami.
A dominującym słowem, które pojawia się w różnych obszarach jest WDZIĘCZNOŚĆ.
Dziękując za to co masz – dajesz światu sygnał, że masz świadomość tego jak Świat ci sprzyja i robisz miejsce na więcej.
Wdzięczność – to podstawa.
A co znalazło się ba Twojej Mapie Marzeń na 2017 rok?