Isabelle, och Isabelle... czas na coaching
Uwielbiam chodzić do kina.
W Krakowie zwłaszcza do Arsa lub pod Baranami, bo mają jeszcze atmosferę starych kin (takie wspomnienie dzieciństwa, ten zapach kurzu, oczekiwania ). Poza tym kocham kino francuskie, a w nim bardzo Juliette Binoche (równie mocno jak Sophie Marceau) .
Toteż na ostatni film „Jsabelle i mężczyźni” popędziłam bez wahania. Wyszłam…. znużona. No, może znużona nie jest właściwym określeniem. Zmęczona i zasmucona.
Gdyby nie świetna jak zwykle Juliette Binoche, film byłby nie do udźwignięcia.
Może to kwestia tematu.
Tytuł oryginalny brzmi „ Un beau soleil intérieur », czyli « Piękne wewnętrzne słońce”.
Film zaczyna się od sceny słabego seksu. Słabego, bo widać, że kobieta nie czerpie z niego radości, można by powiedzieć, że go „znosi”, a kończy się on jej frustracją i spięciem z kochankiem.
Widzimy kobietę w średnim wieku. Zadbaną, piękną malarkę i dość obleśnego faceta, który poza tym, że wygląda nieatrakcyjnie, to jeszcze jest wobec niej wulgarny.
Nie wiem jak innym, ale mi od razu przyszło do głowy – dlaczego się z nim zadaje?
Potem przez cały film powtarzał się ten schemat.
Isabelle, spotyka na swojej drodze samych facetów, którzy mają jakiś defekt. Przeżywa chwilowe wzruszenia, euforię, po to, żeby za chwilę stwierdzić, że to nie jest Ten, ten idealny. Ten, z którym zbuduje cudowny, udany związek.
Cały czas ma się wrażenie, że szuka potwierdzenia swojej wartości w mężczyznach, że bez nich, jej życie traci sens. Co rusz pojawia się strach: „ a może to już koniec mojego życia miłosnego” ?
Ten film zasmucił mnie właśnie dlatego !
Dlatego, że taki schemat często obserwuję u kobiet, z którymi pracuję.
Są wykształcone, zadbane, wygadane, samodzielne, a „wpadają” w związki, z facetami, którzy nie dbają o nie wystarczająco, albo je wykorzystują, albo po prostu traktują jak przelotną przygodę.
Czemu mówię „wpadają”,?
Bo znowu zaczynają poświęcać swoje sprawy, siebie, na rzecz faceta, zaczynają ustępować, pozwalać mu na przekraczanie ich granic, zabiegają…
Często dzieje się tak, kiedy kobieta angażuje się w nowy związek za szybko.
Co to znaczy za szybko zapytasz?
To znaczy wtedy, kiedy jeszcze nie przemyślała dobrze swojego poprzedniego związku, nie określiła co było w nim dobre, a co złe; co chciałaby „mieć” w kolejnym związku, a na co się absolutnie już nigdy nie zgodzi. Dopiero, kiedy w taki sposób zamknie swój poprzedni związek, całkowicie, wewnętrznie go zakończy, wówczas jest w stanie wejść w lepszy związek. To przypomina żałobę. Potrzeba na to czasu. Potrzeba przejść przez różne fazy, popłakać, powściekać się, czasami dotknąć dna rozpaczy, po to, by się od niego odbić.
Ale najważniejsze jest żeby zrozumieć, że szczęście trzeba zbudować w sobie. Żeby nikt inny nie trzymał kluczy do naszego szczęścia, tylko żebyśmy my same miały je w sobie i miały do niego bezpośredni dostęp. Niezależnie od tego, co będzie na zewnątrz. Niezależnie od tego, czy będziemy z kimś, czy też będziemy singielkmi.
Stąd chyba tytuł oryginalny filmu „Piękne wewnętrzne słońce” – taką właśnie otrzymuje radę zdesperowana Isabelle od wróżbity, który jej mówi, że musi „znaleźć piękne słońce w swoim wnętrzu”, po to by mogła żyć szczęśliwie.
Bo Słońce wschodzi i zachodzi niezależnie od niczego i od nikogo.
A Ty – masz w sobie piękne słońce?